Wielkie Miasto
Małomiasteczkowa twarz, małomiasteczkowa głowa
Małomiasteczkowy styl, małomiasteczkowo kocham
Z małego miasta wielkie sny, atakują twoje ulice
Wyśniłem sobie ciebie, gdy śpiewałem głośno pod prysznicem
Ten mój małomiasteczkowy hit i małomiasteczkowe słowa
Ten małomiasteczkowy rytm, melodia małomiasteczkowa
Z małego miasta wielkie sny gromadzą się na twoich ulicach
Pamiętam, bardzo chciałem tu być, na pewno dużo bardziej niż dzisiaj
Jakie to dziwne i nowe doznania, być przyjmowanym za gościa u córki. Teraz smiało mogę powiedzieć że pojechałam na weekend do córki. Gdzie byłaś ? U córki w Wielkim Mieście. Czas spędziłam z córką na Ratajach, na Staromiejskiej, Na Półwiejskiej, spędziliśmy mile czas przy Warcie, na Browarach gdzie odbywał się koncert, liznęliśmy pysznych lodów na Fali, poobijaliśmy się tramwajami, podmiejskim dojechaliśmy do punktu wyznaczonego za koniec podróży. By dnia następnego wrócić pociągiem do naszej zapadłej dziury. Ciężko mi powiedzieć czy mnie moje miasto rajcuje, taka sielanka okryta stertą śmieci, smrodu wydobywającego się z lokalnej firmy. Ale dziś wiem że zawsze mogę z tąd uciec i jak dwie koleżanki, przyjaciółki spędzić mile czas w Wielkim Mieście, jej nowym mieście, które wchłonęło ją, gdzie za jakiś czas powie a u mnie w Wielkim Miescie to jest tak i siak. Pamietam jak znajomi wyjechali do UK - po miesiącu staneli się pełnoprawnymi angolami, zapominając narodowy język jakim się wówczas posługiwali. Jak łatwo się sprzedajemy. Za cenę adekwatną do zamierzonej. Posty i nauka dzieci która dziś nie zna języka ojczystego, smutne. Niestety prawdziwe. Wielkomiejski gwar, życie które tetni, anonimowi ludzie, szaleństwo braku czasu, architektura która budzi podziw, wkomponowana w stare kamienice, życie ludzi których nie na próżno definiują jako ; Pyra ; i wszystko jasne. Idąc od przystanku do kolejnego,podziwiałam infrastrukturę, czystość, mieszankę kulturalną, pomieszaną z wielobarwną językowością. Zachłyśnięci luzem, swobodą sami czuliśmy się jak oderwani od pługa. Jakby nasza przyziemskość, jakby nasze małe miasteczko wyryło w nas odznaki na czole, to są dziwacy, ludzie któruch bliźnixh traktują choćby wzrokowo jak obcych. Obciach, jakby to powiedział Gabi, wstyd za coś niby normalnego, za coś dla nas oczywistego. Tak byliśmy wychowani, na osądach, komentarzach, na wytykaniu palcami, na ocenie, na znaniu się tylko z widzenia, na plotkach które szumnie rozrastały się do rangi historii nie z tej ziemi. Z jednego końca miasta na drugi koniec, wieść roznosi sie z szybkością światła, dodana z pikanterią - bawi - w prawia z stupor, albo hańbi. Tutaj jesteś klasyfikowany, podklejony pod stopień wykształcenia, wychowania, rodziny i ta klasa każe ci posiaść odznaczenie. W Dużym Mieście inność jest tolerowana, nikogo nie obchodzi jak wyglądasz, jaki masz styl, gust, poglądy, czego słuchasz. To jest twoja strona zarezerwowana tylko dla ciebie, nie dla mnie, nie dla obcych, i dosłownie można użyć stwierdzenia, nie dla psa kiełbasa. W małych miasteczkach, ludzie wiedzą lepiej i więcej od ciebie, znają twoje życie na wylot, twoje myśli, zdanie, plany. Oni mają za nic współczucie wobec tego że ci się noga podwinęła, właśnie im czesciej ci się podwija tym lepiej dla nich, to jest odwaracanie od własnych kłopotów uwagi, łatwiej poznecac się nad Iksińską niż słuchac o sobie. Idziesz ulicą i się odwracają, patrzą na ciebie, w oco masz na sobie, obgadują, śmieją, szydzą...a ty głupi człowieku robisz się maluki, marzysz by dali ci święty spokój. Idę tymi ulicami, mijana, mijam, kazdy z głową własnych myśli, ze słuchawkami na uszach, z muzyką w głowie, leci, pędzi gdzieś przed siebie. Anonimowość jest piękna.
Jakże ja się stęskniłam, za tą mordką, za moimi genami, za tą małą bezradną dziewczynką jaką do nie dawna była. A teraz proszę, niech Włosi biorą przykład i się uczą, jak to fajnie zaczynać wszystko od nowa na własną rękę, być odpowiedzialnym za swoje czyny, i słowa, żyć na własne kopyto i płaciś za siebie, a nie, za mamusi, mamusia, da, zabierze, wypierze, podetknie, odetknie, i tak byle do 40 - tki. A moja panienka sama zycje na swój koszt, uczy się zarabiania pieniędzy, wie ile co kosztuje, szanuje ten czas i nie marnuje na widzi mi się. Doceniam jej zaangażowanie w pracę, w to że się stara, że każdego dnia udawania swoją wartość. Jest dobrze. Ktosiek też szczęśliwy, widzę po oczach jaki jest zadowolony, bo mu się smieją te oczy. Młody też za rękę dał się ponieść pomimo swoich lat, nie oszukujmy się, są ze sobą zwiazani i też to oko cieszy. Niech się układa, dosyć tych łez, dosyć nie przespanych nocy, dosyć tych problemów, pytań i myśli. Teraz czas zacząć żyć.
Dodaj komentarz